MOJE NOCNE RYTUAŁY
Wiem, że na ten post czekało wiele z Was. Nocne rytuały to moment, na który czekam cały dzień. Niezależnie od tego, czy potrwa to 15 min czy 2 godziny. Każda z nas powinna mieć swój wieczorny rytuał oczyszczania ciała, umysłu i duszy. Toksyny, promieniowanie UV, hałas, stres i miejskie zanieczyszczenia – to wszystko nie wpływa na nas dobrze. Relaksacyjny moment zapewni chwilę wyciszenia i pozwoli naładować baterie na kolejny dzień. To chwila tylko dla Ciebie. Znajdź ją!
Mimo ogromu obowiązków, prawie codziennie odnajduję taką chwilę i każdej z Was polecam tę praktykę. Nieważne czy poświęcicie ten czas na Wasze ulubione ćwiczenia, medytację, domowe SPA, oczyszczający koktajl czy też na ulubioną lekturę, serial lub telefon do przyjaciółki. Zróbcie w tym czasie to, co relaksuje Was najbardziej. Wystarczy nawet pół godziny! Jeśli chcecie, opowiem Wam o tym jak ja to robię.
Korzystając z ostatnich dni w Warszawie, zdecydowałam się odpocząć w swoim ulubionym miejscu, czyli na balkonie. Ponieważ nie mam swojego własnego, czasem wpadam do koleżanki, która użycza mi swojego. Tak, tak, nie tracę pogody i radości z małych rzeczy 🙂
Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym wcześniej nie przygotowała odpowiedniego nastroju. Nie wyobrażam sobie relaksu, bez światła świec oraz moich ukochanych kadzidełek z drzewa sandałowego. Ten zapach nieodmiennie zabiera mnie z powrotem na magiczne Bali, wystarczy zamknąć oczy…
Efekt wzmacnia ulubiona herbata – dla mnie jest to herbata ryżowa, którą przywiozłam z jednej z podróży i od tej pory, nie mogę się bez niej obejść, zwłaszcza, kiedy podana jest w mojej ulubionej filiżance, którą staram się nacieszyć, kiedy tylko jestem w domu 🙂
Jak pewnie się domyślacie, brakuje jeszcze tylko jednego elementu – książki! Tym razem wybrałam Sekrety księżniczki autorstwa Jean Sasson, opowiadającej historie kilku kobiet, które urodziły się na Bliskim Wschodzie. Niektóre historie są szczęśliwe, inne tragicznie ale jedno jest pewne, kobiety, które urodziły się w tamtych stronach, muszą borykać się z problemami, o których my, Europejki, często nie mamy pojęcia. Jedna z historii opowiada o losach kobiety, która dzięki pozwoleniu rodziny oraz własnej determinacji została lekarzem, co dla Saudyjki, jest niezwykłym osiągnięciem. Inna z kolei, urodziła się w Jemenie i dzięki wykształceniu została wojowniczką o prawa kobiet. Kolejna bohaterka pracowała w obozie uchodźców jako wolontariuszka i zajmowała się dziećmi, które w dramatycznych okolicznościach straciły rodziców. Najbardziej dramatyczne są jednak historie dwóch kobiet Italii oraz Roksany. Pierwsza z nich dla posagu pozwalającego rodzinie spłacić zadłużenie i utrzymać się przez rok, zostałą wydana za mąż za 43-letniego mężczyznę, mając niespełna 12 lat, druga natomiast, bez pozwolenia, wyszła z domu… złożyła wizytę i wróciła, ale na miejscu czekała ją za to okrutna kara. Mąż wraz z rodziną postanowili ją zabić oblewając kwasem, następnie benzyną i podpalając. Kobieta przeżyła, ale została niewyobrażalnie okaleczona… do dziś żyje w tym samym domu, w którym spotkała ją tragedia…
Tą książką została zainspirowana akcja TE SEKRETY ŚWIAT MUSI POZNAĆ. Do książki załączony jest tatuaż, który ma stać się symbolem jedności z kobietami Bliskiego Wschodu! Wystarczy zrobić zdjęcie z tatuażem i książką a następnie dodać je na portalach społecznościowych oznaczając je #sekretyksiezniczki #sasson. Ja dołączyłam do akcji i Was też do tego zachęcam!
Po tak spędzonym wieczorze, przyszła pora na małe, domowe SPA. Już Od jakiegoś czasu chciałam przetestować wegańskie kosmetyki. Na markę Resibo natknęłam się w sieci już wcześniej i chyba, jak wszystkim, najpierw spodobały mi się opakowania. No, ale opakowania to jedno, a działanie drugie. Skład kosmetyków i opinie były obiecujące, więc się skusiłam. No i? Wiem jedno – takie produkty naprawdę warto mieć w swojej kosmetyczce.
SPA zaczęłam od:
– OLEJKU DO DEMAKIJAŻU, który można stosować do każdego typu cery ponieważ nie zostawia tłustej warstwy na skórze, a jedynie zmywa tłuste zanieczyszczenia. A co najważniejsze, z łatwością zmywa makijaż, nawet ten, wykonany wodoodpornymi kosmetykami!
– następnie zastosowałam SERUM, również w postaci olejku, naturalnie wygładzające, które dzięki zawartości m.in. witaminy C, w naturalny sposób rozjaśnia i wygładza skórę. Pozostałe składniki w połączeniu mają dawać efekt botoksu, ale o tym pewnie opowiem po dłuższym stosowaniu serum, tymczasem rozświetlona, zdrowa cera w zupełności mi wystarcza!
– kolejnym krokiem był KREM ULTRA NAWILŻAJĄCY, który jest dość ciekawym produktem ze względu na swoją konsystencję. Jest bardzo lekki i świetnie nadaje się jako baza pod makijaż. Dodatkowo wzmacnia ochronę przeciwsłoneczną (10 SPV) nie pozostawiając białej warstwy na twarzy.
– na końcu KREM POD OCZY o bardzo delikatnej konsystencji, nawilża, rozjaśnia skórę i redukuje obrzęk więc jest szczególnie przydatny rano.
A na usta, sprawdzony sposób mojej ukochanej babci, która pokazała mi go, kiedy byłam jeszcze dziewczynką – delikatny peeling przy użyciu szczoteczki a następnie odrobina miodu. Po takim zabiegu, usta będą naprawdę słodkie 🙂 .
Na koniec, tuż przed snem używam płatków pod oczy BYE BYE PANDA EYES, które znacie z moich zdjęć na Instagramie – tak, tych samych, których używam w podróży, a które kupuję w Malezji! Dzięki nim, wstaję z wypoczętym spojrzeniem i szczęśliwa, zaczynam nowy dzień!
Chętnie poznam Wasze sposoby na nocne rytuały. Ale to, że jednym z nich jest lektura WhatAnnaWears do poduszki wiem na pewno 😉
PLAYLISTA BALI VIBES