PUNCAK JAYA 2019
Świat jest taki piękny, a my mamy szansę dotykać go koniuszkami palców…
Obrazów, które widzieliśmy i historii, które tu usłyszeliśmy próżno szukać na insta feedzie. Dzielę się z Wami nimi tutaj, bo robią ogromne wrażenie i myślę, że są warte pokazania.
27 godzin w drodze na szczyt Puncak Jaya – Piramida Carstensza, najwyższy szczyt Australii i Oceanii i mój kolejny szczyt w Koronie Ziemi w ramach projektu #AztorinExpedition zdobyty. To są marzenia zmieniające się w realne cele, które udaje mi się osiągnąć…
Carnstensz to jedna z najciekawszych moich gór również ze względu na to co się dzieje dookoła niej. Najtrudniejsze w tej wyprawie, poza technicznym wspinaniem to też organizacja logistyki. Kilka kilometrów od bazy jest nawet cywilizacja, ale pod groźbą więzienia nie można się do niej zbliżać. Dlaczego? Bo to największa na świecie odkrywkowa kopalnia złota dzierżawiona przez Amerykanów i bardzo pilnie strzeżona! Lot nad nią robi niesamowite wrażenie…
Przed wyprawą podpisywaliśmy dokumenty, że nie będziemy zbliżać się do terenu kopalni. Jeszcze kilka lat temu można było wybrać się na trekking w głąb przez junglę (dużo tańsza opcja niż lot helikopterem) który trwał ok. tygodnia. Był bardzo wyczerpujący ze względu na to, że trzeba było iść w gumowych kaloszach (błoto czasami po pas) w okrutnym upale i wilgoci z całym swoim sprzętem naturalnie, do tego często jak to w tropikach, występują ulewne deszcze i wszystko było przemoczone. Trzeba było mijać jednak szerokim łukiem kopalnię.
Od 2017 niestety droga przez junglę jest zamknięta ponieważ w jungli cały czas występują jakieś zamieszki z plemionami, które zamieszkają junglę. Na początku tego roku 6 lokalnych robotników kopalni zostało zamordowanych poprzez poderżniecie gardła (podobno zrobili zdjęcia tym plemionom!).
Lot helikopterem, widok kopalni z góry i uczucie, że koniuszkami palców dotyka się gór jest czymś absolutnie niezapomnianym. Nasi piloci wznosząc się na wysokość na której ładowaliśmy sięgali już po małe podręczne puszki z tlenem, a my? A dla nas to czas na szybką aklimatyzację…
LEGGINS | 4F
A jak z samą wyprawą? Miałoby być wolniej, ale nagła zmiana pogody o którą w górach nietrudno, wykurzyła nas szybciej z namiotów. Kanibale Papuasi nas nie dopadli, zła pogoda podczas wspinaczki ani choroba wysokościowa też nie. Były za to inne trudności…
Jaka była Piramida Carstensz? Wymagająca, inna niż wszystkie dotychczas, najtrudniejsza technicznie, ale zdecydowanie najpiękniejsza i najbardziej fascynująca góra na której byłam. I to pierwszy mój szczyt na którym się uśmiecham! Wspinaczka po tej górze to trochę jak uczestniczenie w grze z pokonywaniem przeszkód tylko live tu wspinaczka po pionowej ścianie, tu szczelina, tu przepaść, tu musisz przejść przez rozpięta pomiędzy skałami liną nad kilkudziesięciometrową przepaścią lub tam gdzie ich nie ma po prostu przeskoczyć.
Stabilizacja – dlaczego tak wielką przykładam do niej wagę? Tutaj jest miejsce, gdzie ten trening niezwykle się przydaje. Wspinając się zastanawiałam się czy ja się boje? Tak, ale tylko tego, że mogłabym nie wejść, zwłaszcza po ostatniej wyprawie, sama sobie narzuciłam tą presję. Nie boję się ani przepaści, ani stromych grani. Boje się, że nagle dopadnie mnie choroba wysokościowa i nie będę w stanie zrobić nic…
Na szczęście udało się to opanować, technicznie też naprawdę sobie nieźle radziłam. Najsłabszym moim punktem po ostatniej przerwie była kondycja, ciagle niestety jestem jeszcze wolna. Trochę rzucona na głęboko wodę – “Skompletuj sobie sprzęt… proszę tu ściana, wpinaj się w poręczówkę i wdrapuj się do góry!“. Nie ma, że boli…
Jeśli chcecie zobaczyć video z wyprawy i więcej szczegółów, zajrzyjcie do moich wyróżnionych relacji na Instagramie!
Partners: 4F & Aztorin /Apart
PLAYLISTA BALI VIBES